wtorek, 26 kwietnia 2016

A tak sie zaczęło...

Czasami sie zdarza, że spada na nas coś jak grom z jasnego nieba...
Pierwszy rok wymarzonych studiów, poszło gładko, matura szybko i bezboleśnie, egzamin wstępny - trudny ale ogarnięty. Potem kilka tygodni oczekiwania na wyniki i stało sie zostałam studentką :) wtedy myślałam że to szczyt moich marzeń, wyprowadzę sie od rodziców, wyjadę do większego miasta! witaj przygodo w dorosłym życiu. Wakacje minęły dość szybko i przyszedł czas na przeprowadzkę. Zaczęło się moje dorosłe życie...
Poznałam super ekipę z roku i nie tylko, zaczęły się imprezy w naszym malutkim klubie studenckim, aż na samą myśl śmieją mi się oczy; Rozmarzyłam się troszeczkę... Poza studentami Akademii Medycznej (AM) rownież stali bywalcy z okolicy, zaprzyjaźnieni z prowadzącym klub Panem D. Jakoš tak wciągnęły mnie imprezy, na początku od czwartku do niedzieli z biegiem czasu częściej tak, że ów klub stał sie moim drugim domem, moim i mojej towarzyszki podróży w dorosłe życie - wpółlokatorki, przyjaciółki "Czarnej".
Żyłyśmy od czwartku do czwartku czasami maraton zaczynał sie w piątek, waletowanie w akademiku co by następnego dnia było bliżej na zajęcia. Z tygodnia na tydzień poznawałyśmy coraz więcej ludzi, coraz cześciej tam bywałyśm, aż którego dnia pojawił się on...
Na początku zupełnie nie zauważony, zawsze gdzieś z boku raczej cicho... Powoli zaczynaliśmy rozmawiać aż pewnego dnia "nasza piosenka" poleciała z głośników... Nasza Alicia Keys, od tamtego momentu tylko nasza do dzisiaj chyba tylko nasza. To było jak grom... Miłość??? Sama nie wiem ale chyba już wtedy wiedziałam że to On, jedyny na zawsze...
Początki trudne, ja dziewczynka z "dobrego domu", studentka AM, on raczej niegrzeczny chłopiec, z zupełnie innego domu, chłodnego, bez wartości uczuciowych nikt nie dawał nam szans na przetrwanie razem. Wiele razy słyszałam on nie jest dla Ciebie, zrani Cię, wykorzysta... A my na przekór całemu światu byliśmy stale razem, wszędzie, zawsze... I tak kolejne trudne lata leciały. Lata zmian, na lepsze, nie dość że on zmienił dla mnie całe swoje życie to jeszcze to wyjątkowe uczucie... Wtedy wiedziałam co tak naprawdę oznacza miłość, nie tylko fizyczność, ale też wsparcie, pomoc, szacunek... Dookoła tylko zazdrość, że nam sie udaje...
Po kilku tłustych latach nastały te gorsze, dopadła nas jego przeszłość...

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Kiedy jeszcze było...

Nie może być normalnie... Ano nie może! Kiedy wydaje Ci się że wszystko jakoś sie toczy, sprawnym mechanizmem, stabilnie a może w miarę stabilnie bo wciąż coś sie zmienia, ale na lepsze -tak by sie mogło wydawać! I nagle ten sprawnie działający mechanizm nawala... Już nic nie jest takie samo!
Kiedyś było tak, ja- twardo stąpająca po ziemskim padole kobieta pracująca, pewna siebie, zawsze z gotową ripostą-ciętą a jakże!, on- facet, mąż, ojciec i to jaki?!- najlepszy, ona mała- największy żywy skarb, nasze oczko w głowie, nierozpuszczona, cudownie niewinna, takie boskie stworzenie, dar...
No i ten nasz sprawny mechanizm zwany życiem, naszym życiem tylko naszym.
I nagle ktoś postanowił że to nasze tylko nasze, nie będzie już sprawnie działało, nie będzie już nasze  tylko moje jego jej... każdego z osobna.

To co będziecie mogli tu przeczytać to właśnie bedzie o tym dlaczego już nie nasze tylko każdego z osobna, kto mógł zepsuć nasz mechanizm, ale też o tym co było przed i co jest teraz a może co bedzie...
Zapraszam